Siedziała
w małym, ciemnym pomieszczeniu. Z kolanami pod brodą, w kącie pokoju. Naiwnie wierząc,
że jej to coś da. Poczucie bezpieczeństwa. Odrobina spokoju. W ten sposób
odpierała natrętną myśl, że jeśli w końcu pojawi się On i tak nie będzie miała
z nim szans. Nie był człowiekiem. Poruszał się stanowczo zbyt szybko jak na
człowieka. Przemykał obok. Był jak mocno zmaterializowany cień. Był tez równie
zimny. Od żywej istoty bije chociaż minimalne ciepło. On był jak kamień. Nie potrafiła
dokładnie określić jak się tam znalazła. Raz była w przymierzalni, potem na
ulicy, potem obudziła się tu. Jakby bijący od niego chłód sparaliżował jej
zmysły. Czasami kiedy zamknęła oczy widziała jakieś dodatkowe urywki, jednak dominującym
wspomnieniem była lodowata ręka na jej ramieniu. To kłamstwo, że ofiary nie
wiedzą co oprawca z nimi zrobi. Nie do końca. W chwilach słabości wyobrażała
sobie jak ją gwałci albo wyrywa serce. Wchodzi w jej ciało, zawładnie umysłem. Sprawi,
że będzie cierpiała. W piwnicy? W schowku? Gdziekolwiek była, śmierdziało grzybem
i wilgocią. Ziemia przypominała klepisko albo nierówno wylany beton. Ściany chropowate i mokre, drapały jej ręce, wbijały
się w plecy. Wcześniej próbowała na oślep wymacać drzwi albo inny otwór. Natknęła
się tylko na pajęczyny i zaliczyła dodatkowy atak paniki. Jakby jej sytuacja nie
była wystarczająco zła. Chciało jej się płakać. Praktycznie cały czas. Zawsze wyobrażała
sobie, że w takiej sytuacji będzie odważniejsza, silniejsza. Życie zweryfikowało.
Pomieszczenie było też bardzo ciche. Słyszała swój oddech. Co jeśli jest
właśnie poddawana torturom? Jak te chińskie tortury wodne. Co jeśli On teraz na
nią patrzy. Co jeśli się onanizuje albo zabija inną osobę. Co jeśli ma
wspólnika. Stop. Czuła narastającą panikę. To było aż zabawne. Miała ochotę dać
sobie w twarz. Jej myśli były chaotyczne. Próbowała przeanalizować co właściwie
się stało. Ale ogarniał ją tylko chłód. Jakby jej mózg był zablokowany przez
Jego moc. To głupie. Pewnie był tylko zwykłym zboczeńcem i dał jej jakieś
prochy, a jej bogata wyobraźnia stworzyła sobie resztę. Była zbyt zmęczona, by
zauważyć, że tuż nad nią zaczyna pojawiać się delikatny dym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz